Moje problemy z przedstawieniem Czarodziejska Góra w reżyserii Wojciecha Malajkata są trojakiej natury. Dotyczą samej adaptacji, koncepcji reżyserskiej i scenograficznej oraz celu przedstawienia. Przy okazji pragnę nadmienić, że mówię to z pozycji widza solidnie przygotowanego, gdyż moją wizytę w Teatrze Syrena poprzedziła trzykrotna lektura powieści niemieckiego noblisty. Napisać adaptację 940 stronicowego dzieła – tyle przynajmniej stron liczy mój dwutomowy egzemplarz z 1965 – która oddałaby całą skomplikowaną złożoność przedstawionego świata... Czytaj więcej