Tomasz Domagała: Sztuka jest sceniczną adaptacją słynnej książki, jak zrodził się pomysł przeniesienia jej na scenę?
Dora Štědroňová: Mieliśmy – wraz z reżyserem Janem Mikuláškiem – już wcześniej do czynienia z twórczością Michela Houellebecqa, kilka lat temu bowiem wystawiliśmy w Teatrze Reduta w Brnie jego powieść „Cząstki elementarne”. Krążyliśmy więc wokół jego tekstów, szukając inspiracji do nowych produkcji. Jego krytyczne, sceptyczne, czy wręcz pesymistyczne spojrzenie na świat i samego siebie wydało nam się bardzo bliskie. Twórcze warianty jego nieprzejednanej postawy odnaleźliśmy także u innych autorów, których dzieła postanowiliśmy wystawić w Teatrze Na zábradlí: Thomasa Bernharda, Pavla Juráčka, Karla Ove Knausgarda. Idee Michela Houellebecqua będą więc mocno obecne w kolejnym sezonie naszego teatru.
TD: Czy to zderzenie światów (w tym reprezentowanych w nich poglądów, idei, opinii), ukrytych pod postaciami Michela Houellebecqa i Bernarda Henry-Lévy’ ego mówi cos szczególnego czeskiemu widzowi?
DS: Nie sądzę, by narodowość odgrywała tu jakąkolwiek rolę, ponieważ ich teksty są uniwersalne. Nie sądzę więc, że trzeba je Czechom czy Polakom jakoś specjalnie tłumaczyć. Zawsze i pod każdą szerokością geograficzną znajdzie się, z jednej strony człowiek szalony, ostro gestykulujący walczący z wszystkimi i kontestujący wszystko, z drugiej – osoba sceptyczna, pozornie niezaangażowana, z nieco podkulonym ogonem chowająca się w swojej własnej skorupie.
TD: Książka napisana jest w nowoczesnym ujęciu starej formy literackiej – „powieści epistolograficznej”. Czy taką literaturę łatwo przenieść na scenę?
DS: Z pewnością nie. Wymaga ona bowiem od aktorów najwyższych umiejętności i przede wszystkim doświadczenia. Zwłaszcza w naszym spektaklu, który opiera się na przeplataniu elegancko prowadzonego dialogu z chropowatymi monologami, zderzając dramatyczną sytuację z wewnętrzną wiwisekcją własnego świata. Oczywiście pomaga im w tym przypadku inteligentna i nieoczekiwanie zmieniająca się scenografia Dragana Stojčevskiego, która w zupełnie nowy sposób opakowuje ich rozmowę, często prowokując do zmiany sposobu patrzenia na jej treść.
TD: Według jakiego klucza pisałaś sceniczną adaptację „Wrogów publicznych”, w sensie wyboru fragmentów?
DS: Pominęliśmy przede wszystkim fragmenty teoretyczne, dotyczące zarówno literatury, jak i literackiej krytyki. To był zespół tematów, który na scenie szeleścił papierem.
TD: Ile prawdy jest w stwierdzeniu, że tego rodzaju tekst nie ma prawa się udać bez wybitnego aktorstwa?
DS: To święta prawda. Osobiście nigdy bym się w teatrze nie rzuciła na tego typu utwór, gdybym nie miała pewności, że odtwórcy głównych ról to aktorzy z najwyższej półki. Tekst „Wrogów publicznych” jest bowiem niezwykle wymagającym materiałem, potrzebującym gry aktorskiej, która w absolutny sposób musi zaangażować się w służbę tekstowi. Dopiero wtedy, po drobiazgowym jego rozczytaniu, następuje potrzeba dołożenia teatru, opartego na wybitnych umiejętnościach aktorskich. Scenariusz więc może zamienić się w konkretną wypowiedź teatralną i de facto przestaje być literaturą. Co więcej, świetne rzemiosło jest też potrzebne dlatego, że tego typu tekst, pełen skrótów, ciągłych wymian skondensowanych opinii czy częstych zmian stylu oraz rytmu, jest na polu aktorstwa niezwykle wymagający. Potrzebni są tu więc aktorzy, którzy potrafią eksplorować wiele poziomów gry jednocześnie, ale też i posiadający błyskawiczny refleks, pozwalający im szybko i celnie reagować. I tacy artyści w naszym spektaklu grają, to Miloslav König i Václav Vašák.
TD: A czy aktorzy aktywnie angażowali się w proces tworzenia spektaklu, w sensie sugestii również co do jego ostatecznego kształtu?
DS: Byli zaangażowani przede wszystkim w tworzenie teatralnej formy, aczkolwiek w naszym teatrze zawsze pracujemy zespołowo. Aktorzy mają duży wpływ na kształt przedstawień. Aktywnie włączają się też w proces, choćby poprzez improwizacje.
TD: „Wrogowie publiczni” opierają się na sporze, czy podczas prób również do nich dochodziło?
DS: Nie, zupełnie nie! Może też dlatego, że przyglądaliśmy się głównym bohaterom z zupełnie innej perspektywy. Postrzegaliśmy ich raczej jako wytrwanych graczy, którzy przywdziewają na potrzeby publiczności określone maski, strzegąc tak naprawdę swojego świata i swojej prawdy. Najbardziej kontrowersyjnymi poglądami Houellebecqa są na przykład te na temat Rosji, której ten znakomity pisarz hołduje. Należy jednak pamiętać, że teksty te, choć bardzo kontrowersyjne, zostały napisane jeszcze przed wojną w Ukrainie. Do tego specjalnością Houellebecqa jest przecież szokowanie, zaskakiwanie, czy zastawianie na czytelnika pułapek. Może więc bardziej chodzi o reakcję odbiorcy, niż o to co się deklaruje, zdenerwowany widz łatwiej przecież opuści strefę własnego komfortu.
TD: Czy tobie osobiście bliżej do pisarza H czy do „nowego filozofa” HL?
DS: Chyba jednak do Houellebecqa, a to ze względu na sceptycyzm, z jakim bezlitośnie komentuje rzeczywistość i ocenia świat. Od świętego oburzenia wolę też pozycję krytycznego dystansu.
TD: Bardzo ci dziękuję za rozmowę.
DS: Do zobaczenia w Toruniu. Zapraszam na spektakl!