DOMAGALAsieITSELF. Podsumowanie.

DO DNA, reż. Ewa Kaim, PWST Kraków

DO DNA, reż. Ewa Kaim, PWST Kraków

IX Międzynarodowy Festiwal Szkół Teatralnych iTSelF dobiegł końca. Nagrody zostały przyznane, studenci zdobyli nowe doświadczenia, zawiązali międzynarodowe przyjaźnie i udali się na zasłużone wakacje. Nam, widzom, zostało posiane przez nich ziarno, które kiełkuje teraz – tego jestem pewien – w postaci prawdziwych i szczerych emocji, którymi młodzi artyści się z nami podzielili. Ich sceniczna prawda i świadectwo wiary w sztukę nie tylko daje nadzieję, lecz także napawa dumą, że teatr dorobił się tak utalentowanego, wrażliwego i profesjonalnego narybku.

Gdybym miał jakoś podsumować ten festiwal, zwróciłbym uwagę przede wszystkim na dwie sprawy: dominację kobiet oraz odrębność polskiej propozycji w dziedzinie szkolnych przedstawień.

Dominację kobiet świetnie ilustrują przyznane nagrody. Grand Prix dla granego przez sześć młodych aktorek spektaklu „Rytuał” z Iranu, Nagroda Dziennikarzy dla włoskiej „Farmy”, której zespół w lwiej części składa się z dziewczyn, czy cztery indywidualne nagrody aktorskie wyłącznie dla kobiet aż nadto wymownie świadczą o pewnym kryzysie męskiego aktorstwa. Jeśli dodać do tego znakomite role żeńskie w izraelskich „Wrogach”, casus peruwiańskich „Psów”, w którym mężczyźni stanowią tło czy fakt, że najlepszą reżyserką festiwalu jest bezsprzecznie Ewa Kaim („Do dna”, PWST Kraków) zjawisko to rzeczywiście może zaskakiwać i niepokoić. Dla porządku trzeba dodać, że na festiwalu pojawiło się kilka wybitnych męskich kreacji aktorskich (Krzysztof Studnicki, Bartosz Mikulak, Ryan Rosenheim, Jan Marczewski, Łukasz Szczepanowski), ale ich liczba w stosunku do świetnych ról kobiecych jest zaskakująco mała. Szczerze mówiąc, nie mam pomysłu, z czego to wynika. Może najbezpieczniej będzie na razie nie wyciągać pochopnych wniosków, tylko spokojnie poczekać na rozwój sytuacji. Szersze spektrum zjawisk pozwoli na głębszą i bardziej analityczną refleksję.

Odrębność polskiego teatru wynika z kolei ze szczególnego charakteru szkolnych przedstawień. Nie dość, że wśród dyplomów dominuje u nas typ „spektakli obecności”, czyli takich, w których rola aktorska bazuje przede wszystkim na jedności prywatnej osobowości aktora oraz postaci, to jeszcze niejednokrotnie osobowość tę faworyzuje się kosztem nie tylko postaci, lecz nawet tekstu czy koncepcji reżyserskiej (wyjątkiem pozostaje tu klasyczny Pelikan. Zabawa z ogniem Jana Englerta). W ten sposób aktor staje się pełnoprawnym twórcą spektaklu, często decydującym autonomicznie o jego kształcie. W większości przedstawień zagranicznych celem młodego aktora jest wciąż służba spektaklowi jako całości, wypełnienie narzuconych przez tekst oraz koncepcję reżysera ramek. Jeśli melodramat – to melodramatycznych, jeśli tragedia – to tragicznych. W przypadku Polski nie ma dymu bez ognia.  Szkoły teatralne kształcą takich aktorów, jakich potrzeba na naszym rynku. Nie bez znaczenia jest też fakt, że do pracy przy dyplomach zapraszani są czołowi twórcy naszego teatru. Oni to kreują formę teatru, obecną zarówno na głównych, jak i na szkolnych polskich scenach. Czy taka „nadrzędna” pozycja aktora w polskim teatrze świadczy o jego szczególnym znaczeniu, czy raczej o osłabieniu – m.in. poprzez oddanie części kompetencji dramaturgom – pozycji reżysera? Tu ocieramy się już o science fiction, bo można zapytać dalej, czy za kilka lat reżyser będzie w teatrze (zwłaszcza polskim) w ogóle potrzebny. A jeśli tak, to czy nie zostanie kimś na kształt amerykańskiego coacha, który będzie pilnował, żeby cudze założenia były konsekwentnie i odpowiednio realizowane. Może jesteśmy świadkami narodzin nowego nurtu w teatrze, a może to tylko efekt uboczny oddziaływań „teatralnego rynku” – zobaczymy. Najważniejsze, że spośród poznanych na tegorocznym festiwalu młodych talentów z pewnością kilku (jeśli nie kilkunastu) nazwisk będziemy z nadzieją wypatrywać na profesjonalnych scenach.

Na koniec moje własne nagrody festiwalowe:

Najlepsze przedstawienie:

RYTUAŁ, reż. Pooyesha Frozandeh, Iran

DO DNA, reż. Ewa Kaim, Polska

Najlepsza reżyseria:

EWA KAIM, DO DNA, PWST Kraków, Polska

Najlepsza rola pierwszoplanowa męska:

RYAN ROSENHEIM, WAR, Uniwersytet Michigan, USA

Najlepsza rola pierwszoplanowa żeńska:

RASHIN DIDANDEH, SAHAR KESHTKAR, BITA MEHIZADEH SARABI, NASIM NASERZARE, LALEH NOUREDDINMOUSA, NEGIN ZAMANI, RYTUAŁ, Uniwersytet Soore, Teheran, Iran

WERONIKA KOWALSKA, DOMINIKA GUZEK, AGNIESZKA KOŚCIELNIAK, DO DNA, PWST Kraków, Polska

Najlepsza rola drugoplanowa męska:

BARTOSZ MIKULAK, PELIKAN. ZABAWA Z OGNIEM, AT Warszawa, Polska

Najlepsza rola drugoplanowa żeńska:

LAUREN PITARO, WROGOWIE, Studio Sztuk Performatywnych im. Yorama Loevenstaina w Tel Avivie, Izrael

Najlepsza strona wizualna spektaklu:

ANNA SKUPIEŃ, KATARZYNA SZCZUROWSKA, PELIKAN. ZABAWA Z OGNIEM, AT Warszawa, Polska

Najlepsza muzyka:

DAWID SULEJ RUDNICKI, DO DNA, PWST Kraków, Polska

Najlepsza choreografia:

MAĆKO PRUSAK, DO DNA, PWST Kraków, Polska

Na koniec chciałbym serdecznie podziękować J.M. Rektorowi Akademii Teatralnej Wojciechowi Malajkatowi oraz Dyrektorowi Artystycznemu Festiwalu iTSelF, Waldemarowi Raźniakowi – za zaproszenie; Monice Zagawie – za fantastyczną opiekę merytoryczną podczas trwania festiwalu; zespołowi AT w Warszawie, z panem dyrektorem Teatru Narodowego, Janem Englertem, twórcą tego Festiwalu, na czele – za zaangażowanie i pracę, bez których ten Festiwal nie byłby możliwy. Dziękuję również wszystkim młodym aktorom – uczestnikom Festiwalu, tym „konkursowym” i tym „offowym” – za to, że przypomnieli nam, dlaczego teatr ma sens. Bo w to, że ma, nigdy nie wątpiłem.

PS. I. Zapraszam na bloga, gdzie niebawem – niejako na deser – opowiem Państwu o jeszcze jednym, wyjątkowym przedstawieniu, które okazało się rewelacją tegorocznej edycji festiwalu. Mowa oczywiście o śpiewogrze DO DNA w reż. Ewy Kaim z PWST w Krakowie.

Ps. II. Serdecznie dziękuję za pomoc mojej redaktorce, Katarzynie Kopias-Czekay oraz Michałowi Kuligowskiemu za wsparcie logistyczne.