Pamiętam ją ze spektaklu Piotra Tomaszuka “Merlin, inna historia”. Miałem wtedy osiemnaście lat, po raz pierwszy przyjechałem do Warszawy i przeżyłem swoje pierwsze teatralne olśnienie. Był to gościnny występ Teatru Wierszalin na WST. Jej chuda, kasandryczna Viviana z rozwianymi blond włosami, uczennica i obiekt pożądania tytułowego bohatera wprost rozsadzała przestrzeń. To jej sceniczna – daleko wykraczająca poza teatralną – obecność spowodowała, że uzależniłem się od teatru. Potem zniknęła mi z... Czytaj więcej