Najpiękniejszym momentem spektaklu Michała Borczucha jest scena, w której Aktor, mający się mierzyć z rolą Dionizosa w komedii Arytsofanesa „Żaby” (Krzysztof Zarzecki), zostaje sam. Zgodnie z tym, co nam na początku sztuki objaśnia, udaje się właśnie do Hadesu, by „ratować upadające Ateny (…) i stamtąd sprowadzić autorytet. W tym wypadku jednego z poetów – Ajschylosa lub Eurypidesa.”. Aktor wyraźnie nie ma na to ochoty: „nie chcę ratować tego jebanego świata,... Czytaj więcej