Weronika Szczawińska postawiła przed swoimi aktorami bardzo ambitne zadanie. Wraz z dramaturgiem Piotrem Wawerem wydestylowała z tetralogii Eleny Ferrante narracje głównej bohaterki, Eleny i jej przyjaciółki Liny, połączyła owe narracje w jedną nadrzędną i podporządkowała tej mikro-opowieści innych pobocznych bohaterów. W ten sposób Elena staje się zarazem narratorką całej opowieści i jej bohaterką. Aktorzy Teatru Współczesnego we Wrocławiu mieli zatem następujące zadania: grająca Elenę Anna Kieca zbudowanie postaci Eleny, złożonej z losów dwóch głównych bohaterek powieści, pozostali aktorzy – zagranie aktorów „spektaklu” Eleny, wcielających się w głównych bohaterów jej życia. Wszystko to w specyficznej, utkanej z elementów kultury włoskiej (commedia dell’arte, literatura) konwencji, prezentującej pewien rodzaj dystansu do opisywanego świata. Dystansu, będącego cechą charakterystyczną Eleny – pisarki, która na naszych oczach kreuje swoją literaturę i rozważa sens zarówno jej samej, jak i sens jej tworzenia.
Spektakl Weroniki Szczawińskiej opiera się na roli Anny Kiecy, która ma w sobie niezwykłą sceniczną czujność i uważność. O tej uważności w pracy aktora chciałem powiedzieć słów kilka, gdyż uważam ją za kluczowy element dobrej roli. Uważność aktora powinna być ukierunkowana podwójnie: na to, co się dzieje na widowni oraz na to, co robią koledzy. W spektaklu takim jak “Genialna przyjaciółka” zadanie to jest wyjątkowo trudne, gdyż widzowie znajdujący się na scenie, są częścią świata Ferrante/Szczawińskiej. Trzeba przyznać, że otwartość i uważność Kiecy na scenie robią duże wrażenie – jako demiurg/narrator swojego spektaklu/życia intuicyjnie wyczuwa intencje zarówno kolegów, jak i widowni, reagując na najmniejsze drgania emocji. Ta umiejętność sprawia, że jej Elena jawi się nam jako postać nieoczywista, zależna od innych i w konsekwencji dokonująca przypadkowych, reaktywnych wyborów życiowych (odpowiednika jej scenicznych, reaktywnych gestów). W efekcie Anna Kieca tworzy przekonującą postać kobiety-artystki, uwikłanej we własne paradoksy, pogubionej w opresywnym świecie, który niejako sama wykreowała.
Zgodnie z założeniem Szczawińskiej, każdy widz staje się – czy tego chce, czy nie – bohaterem tej opowieści, aktorem w teatrze Weroniki i Eleny. Podróż ta może się skończyć dobrze, trzeba tylko pobudzić w sobie uważność. Albo otrzymać ją od aktorki, w teatralnym prezencie.