Archiwum Tagów: Klasyka żywa

Sześć rzeczywistości w poszukiwaniu Leona – o „Matce” Witkacego w reż. Radka Stępnia w Teatrze Nowym w Poznaniu (Klasyka Żywa 2020)

Kluczem do spektaklu Radka Stępnia wydaje się końcowa scena drugiej części spektaklu, stanowiąca dość udane połączenie finału II aktu dramatu i III epilogowatego. Oto po epickiej scenie ćpania, podczas którego odchodzi na zawsze tytułowa Matka czyli Janina Węgorzewska (Antonina Choroszy), następuje scena przebudzenia się bohaterów po imprezie. Nie jest to jednak klasyczny „poranek na głodzie”, za sprawą bowiem teatralnych czarów Stępnia czas mocno przyspieszył i owa „pobudka” ma miejsce jakieś... Czytaj więcej

Zbawienie od świętości – o spektaklu “Matka Joanna od Aniołów” Iwaszkiewicza w reż. Jana Klaty (V edycja Klasyki Żywej)

Spektakl w Nowym zaczyna się pięknym obrazem, i to takim, którego pewnie nie powstydziłby się sam Iwaszkiewicz, gdyby zamiast dłuższego opowiadania napisał opasłą powieść. Przed wielką, czerwoną kurtyną leży mnóstwo drewnianych krzyży, w które ktoś powbijał lśniące toporki. Na podłodze wyświetlone jest sklepienie średniowiecznej katedry i obraz ten towarzyszyć nam będzie do końca. Można sobie wyobrazić, że jesteśmy właśnie po jakiejś dramatycznej scenie egzorcyzmów, w której toporki latały niczym ptaki,... Czytaj więcej

“Tyle w tym temacie?” – o spektaklu dyplomowym “Chłopi” w reż. Sebastiana Majewskiego z AST Wrocław (V edycja Klasyki Żywej)

Gdybym był złośliwy, to bym zaczął recenzję od lamentu nad tym, że cała podłoga sceny przy Braniborskiej usłana jest plastikowymi kwiatami, które trudno zutylizować i które zaśmiecają nam świat. Potem wypadałoby grzmieć na nieodpowiedzialnych artystów, którzy apelują (jest i tu wątek przyrody) o różne rzeczy, a tu… taki brak szacunku do środowiska! Nie będę jednak tego robić, bo specjalistą nie od przyrody i ekologii jestem, a od teatru. Zresztą wśród... Czytaj więcej

Deszcz (złotych) malin – o spektaklu “Balladyna” w reż. Krzysztofa Pluskoty w Teatrze STU w Krakowie (V edycja Klasyki Żywej)

Konwencją krakowskiej “Balladyny” jest gra różnego rodzaju popkulturowymi cytatami. Mamy więc jakieś echa słowiańszczyzny (słusznie wyprowadzone z tekstu), “Wiedźmina” Sapkowskiego czy “Gry o tron”, są też elementy konwencji przeestetyzowanych chińskich filmów historycznych typu “Cesarzowa”, czy wreszcie zapożyczenia z gier komputerowych. Pomysł to o tyle znakomity, co niebezpieczny, w nagromadzeniu bowiem owych postmodernistycznych tropów łatwo zagubić się może niełatwe dzieło Słowackiego. Tak się właśnie stało w Teatrze Stu: na scenie mamy... Czytaj więcej