DOMAGALAsieBOSKIEJKOMEDII – oficjalny blog Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Boska Komedia. Dzień IV

zdj. z serwisu On the Boards

THE INSTITUTE OF MEMORY (TIME), reż. Jan Lars, zdj. serwis OntheBoards

ZEMSTA HAMLETA

Prolog spektaklu „The institute of memory (time)” Larsa Jana jest jawnym nawiązaniem do sceny spotkania z duchem ojca w „Hamlecie”. Od razu określa to narratora historii – syna, który pragnie zgłębić prawdę o swym ojcu, a pomagać mu w tym będzie wierny przyjaciel oraz my, widzowie. Zabieg ten prowokuje też ważne pytania, dotyczące owych losów ojca, które mamy rekonstruować oraz naszego w tej rekonstrukcji udziału, a mianowicie: kto dokładnie był winien jego nieszczęścia i śmierci oraz czy w sytuacji określenia jakiegoś ich „sprawcy” syn ma obowiązek zemsty? A jeśli tak, to jak powinna ona wyglądać? Wreszcie zasadnicza kwestia: czy „głos” ducha ojca, złożony głównie z archiwalnych dokumentów, świadectw pojedynczych ludzi oraz własnych, niekoniecznie pozytywnych wspomnień – jest wiarygodny?

Na scenie mamy pełną ascezę – dwóch ubranych na biało aktorów, kilka pudełek, maszyna do pisania, na której aktorzy spisują historię głównego, nieobecnego bohatera tej opowieści, Henryka Ryniewicza, prawdziwego ojca reżysera. Nad nimi prosta konstrukcja z neonów, będąca jedną z głównych bohaterek spektaklu – wielkie brawa dla reżysera światła Christophera Kuhla za stworzenie niesamowitego, osobnego widowiska. Do tego znakomita warstwa dźwiękowa wykreowana przez III symfonię Henryka Mikołaja Góreckiego, wokalistkę i autorkę kompozycji, Marianę Sadovską oraz autora interaktywnej maszyny do pisania – Andrew Schneidera.

W pewnym momencie bohaterowie spektaklu, rewelacyjnie zagrani przez Andrew Schneidera oraz Sonny’go Valicenti, wyglądali jak rycerze światła z „Gwiezdnych wojen”. Pomyślałem wówczas, że być może synowską zemstą tego amerykańskiego Hamleta – Larsa Jana, jest właśnie sam spektakl, a może nawet sztuka w ogóle. Tylko taka zemsta miałaby sens, niezależnie od winowajcy. Bo taka zemsta naprawdę oczyszcza. Pozwala wybaczyć, a przy tym nie pozwala zapomnieć.

Odkrycia, których dokonujemy wraz z bohaterami spektaklu, prowadzą nas daleko poza prostą rodzinną historię. Uświadamiają nam, że jesteśmy trybikami w odwiecznej walce dobra ze złem, pionkami na szachownicy wielkiej historii, które poświęca się łatwo i bez żalu. Pamiętajmy jednak, że pionek, który dojdzie szczęśliwie do końca szachownicy, może przemienić się w dowolną figurę… Myślę, że Larsowi Janowi i bohaterom jego spektaklu udało się dokonać takiej przemiany. Czy nam, widzom, daje to jakąś nadzieję – muszą ocenić Państwo sami.

WIEŚCI Z RAJU

Dziś rusza na Boskiej Komedii sekcja PARADISO – przegląd spektakli młodego pokolenia reżyserów. Cieszy fakt, że prym w tej grupie wiodą panie. Nowością tegorocznej edycji jest konkursowy charakter przeglądu. Podobnie jak w konkursie głównym spektakle PARADISO – a jest ich osiem – będą oceniane przez międzynarodowe jury. W jego składa wchodzą Alejandro Moreno (Chile), Jason Danino Holt (Izrael), Yun-Cheol Kim (Korea Płd.)

Przegląd zainauguruje „Drugi spektakl” Anny Karasińskiej, reżyserki o najgorętszym bodaj nazwisku sezonu. To oczywiście efekt powiewu świeżości, a właściwie orkanu, jaki za sprawą jej pierwszego spektaklu – „Ewelina płacze”- pojawił się w polskim teatrze.

Na uwagę zasługuje seria przedstawień z muzyką w roli głównej. Znana z ambitnej, choć nie do końca udanej adaptacji Houellebecq’a w TR Warszawa Magda Szpecht pokaże przedstawienie „Schubert. Romantyczna kompozycja na dwunastu wykonawców i kwartet smyczkowy” (Teatr Dramatyczny im. Jerzego Szaniawskiego, Wałbrzych)będące w istocie swobodną muzyczno-literacką wariacją na temat życia austriackiego kompozytora. Podobną tematykę znajdziemy w świetnym „Holzwege” Katarzyny Kalwat (TR Warszawa), opowiadającym w przejmujący sposób o życiu i muzyce zapomnianego polskiego kompozytora, Tomasza Sikorskiego. Muzyka będzie również kluczem do spektaklu gospodarza festiwalu, krakowskiego Teatru im. Julisza Słowackiego, który zaprezentuje „Dzieje Upadków” Małgorzaty Warsickiej na podstawie „Kuzynki Bietki” Honoriusza Balzaka.

Wspomniany wyżej Teatr im. Szaniawskiego pokaże jeszcze dwa swoje spektakle: „Cynkowych chłopców” w reżyserii Jakuba Skrzywanka na podstawie znakomitej książki ubiegłorocznej noblistki Swietłany Aleksijewicz oraz „Zapolską superstar” Anety Groszyńskiej, przedstawienie rzucające nowe światło na postać znanej i „upupionej” przez szkolną listę lektur autorki „Moralności pani Dulskiej”. Przy tej okazji należy złożyć gratulacje Danucie Marosz i Maciejowi Podstawnemu – dyrektorom wałbrzyskiej sceny, dziś bez wątpienia stolicy młodego polskiego teatru.

Z ciekawością czekam na „Wesele” Wyspiańskiego – spektakl lalkowego Teatru im. H.Ch.Andersena w Lublinie w reż. Jakuba Roszkowskiego. Rzadko się zdarza (a szkoda!), żeby w programie wielkiego festiwalu teatralnego na równych prawach uczestniczył niedoceniany w Polsce teatr lalek. Ciekawie zapowiada się też teatralno-filmowo-rysunkowy „Krótki zarys wszystkiego” w reż. Teo Dumskiego (Cloud Theatre, Wrocław), przyglądający się współczesnemu światu z lotu ptaka.

Dopełnieniem sekcji PARADISO przedstawienia dyplomowe polskich szkół teatralnych. Zobaczymy zatem: „Dogville” w reż. Aleksandry Popławskiej (PWST Kraków), „Między nami dobrze jest” w reż. Agnieszki Glińskiej(PWST Kraków), „Marię Stuart” w reż. Grzegorza Wiśniewskiego (PWSFTviT), „Ożenek” w reż. Wiktora Loga-Skarczewskiego (PWST Kraków), „Orlando” w reż. Weroniki Szczawińskiej (PWST Wrocław) oraz lalkowe „Pospolite żywoty martwych Polaków” w reż. Marcina Wierzchowskiego (AT, filia w Białymstoku).

Taka reprezentacja pokazuje, że młode pokolenie reżyserów ma odwagę łączyć własne poszukiwania „bohatera współczesnej rzeczywistości” – jednostki, która stałaby się jednocześnie poligonem doświadczalnym i głównym punktem odniesienia – z eksperymentem formalnym, opartym na interdyscyplinarności sztuk, że szczególnym upodobaniem do muzyki. Czy można mówić tu o jakimś „nowym nurcie”? Zobaczymy.

Trzymając zatem kciuki za wszystkich – tych bardziej doświadczonych i zupełnych debiutantów – wchodzimy na widownię PARADISO z pozornie tylko niewinnym pytaniem: czy młody polski teatr ma nam coś ważnego do powiedzenia na temat sztuki, świata i człowieka? Jestem przekonany, że tak. A co to będzie – dowiemy się już wkrótce. Zapraszam.

Ps. Spektaklu „Robert Robur” Krzysztofa Garbaczewskiego nie zdołam obejrzeć podczas tej edycji festiwalu. Mimo to szczerze polecam, bo widziałem go już dwa razy. Zainteresowanych najnowszą historią teatru odsyłam do recenzji, którą napisałem tuż po premierze:

„Jasno, że oko wykol” – „Robert Robur” Garbaczewskiego w TR Warszawa